W Łękuku każdego Gościa witamy z radością.
Nie jesteśmy kolejnym hotelem, do którego przyjeżdża się po prostu przespać i najeść. Jesteśmy po to, by Was UGOŚCIĆ. Począwszy od pierwszego kontaktu, staramy się jak najlepiej poznać Wasze potrzeby i wymagania, aby jak najlepiej je zaspokoić. Polecamy najciekawsze szlaki i trasy rowerowe w okolicy. Wspólnie biegamy i pływamy kajakiem. A przede wszystkim rozmawiamy z naszymi Gośćmi, zaprzyjaźniamy się, opowiadamy, pytamy… Czasem kończymy te rozmowy o trzeciej nad ranem… I naprawdę smutno nam, kiedy wyjeżdżacie… Wychodzimy na próg i machamy na pożegnanie, mając nadzieję, że wkrótce zobaczymy się znowu.
Gdy przejmowaliśmy Folwark Łękuk, bezrobocie w okolicy przekraczało 30%. Panował nastrój beznadziei i apatii. Po upadku PGR majątek był w opłakanym stanie. Z jednej strony zniechęcało nas to, a z drugiej – stanowiło wyzwanie i bodziec do działania. Czuliśmy się odpowiedzialni za przyszłość tego miejsca i okolicznych mieszkańców.
Gdy zobaczyli oni, że Folwark Łękuk ma gospodarza, zyskaliśmy dobrych sąsiadów, oddanych pracowników, a nawet przyjaciół. Nie był to proces szybki ani łatwy. Trudno jest zyskać zaufanie społeczności, nawet gdy pochodzi się z okolic. Wielu nie wierzyło, że ktokolwiek przyjedzie do Łękuka, że turystyka w tym miejscu ma przyszłość. Pomału przekonywali się jednak do atutów miejsca, w którym żyj i sami również zaczynali działać.
Przełomem było zdobycie przez Folwark Łękuk głównej nagrody w ogólnopolskim konkursie „Polska Pięknieje – 7 Cudów Funduszy Europejskich” w 2011 roku. Wielu uwierzyło, że to miejsce ma przyszłość i że warto nam zaufać.
Stworzyliśmy kilkanaście całorocznych miejsc pracy; w sezonie zatrudniamy jeszcze dodatkowe osoby. Staramy się kupować produkty żywnościowe – mleko, jajka, sery, miód, warzywa, owoce – u miejscowych gospodarzy. Wynajmujemy konie, zimą sanie, współpracujemy z miejscowymi przyrodnikami.
Bliskie są nam idee ekoturystyki. Uważamy, że każdy biznes turystyczny powinien dawać korzyści lokalnej społeczności. Dlatego wspieramy miejscową szkołę; organizujemy bezpłatne zajęcia dla dzieci. Sponsorujemy fundację „Poza Horyzonty” Jana Meli i niewidomego narciarza biegowego Arka Dudę. Nasz ośrodek jest otwarty dla społeczności.
Folwark Łękuk jest członkiem stowarzyszenia Partnerstwo Dzikie Mazury, którego celem jest zachowanie przyrodniczej i kulturowej wartości regionu. Jesteśmy też członkiem Lokalnej Grupy Działania LGD9 i Lokalnej Organizacji Turystycznej „Mazury”.
Zależy nam na poszanowaniu przepięknej i niezwykle cennej przyrody regionu oraz zasobów naszej planety. Nasz ośrodek ogrzewa nowoczesna kotłownia na słomę (którą pozyskujemy z własnych pól). Wybudowaliśmy własną oczyszczalnię ścieków (u wylotu oczyszczonych ścieków zamieszkały bobry, co jest najlepszym dowodem jej skuteczności), przepompownię i separatory tłuszczów. Stosujemy panele słoneczne; kompostujemy odpady organiczne. Zachęcamy naszych Gości do dłuższego użytkowania ręczników i ograniczamy konieczność prania. Wykorzystujemy energooszczędne źródła światła i systemy odzysku ciepła z klimatyzacji. Promujemy rowery jako ekologiczny środek transportu.
Jeśli zechcecie pójść w nasze ślady, to chętnie pomożemy w organizacji wyjazdów integracyjnych połączonych z działalnością charytatywną na rzecz potrzebujących w naszej okolicy.
Gdy w 1945r. DeljaOeltjen wraz z rodzicami opuszczała Łękuk, nie sądziła że wróci tu – i to tylko na chwilę – dopiero po kilkudziesięciu latach.
Również nasze rodziny utraciły swoją ojczyznę – babcia Krzysztofa musiała opuścić swój majątek w okolicach Kobrynia na dzisiejszej Białorusi, a dziadek Izy, powstaniec warszawski i doświadczony bankowiec, został przez władze zmuszony do wyjazdu na Mazury i pracy na roli.
Po latach nasza rodzina trafiła do Łękuka, by ratować zrujnowane budynki dawnego PGR-u. Spotkaliśmy się z Delją Oeltjen, która ze łzami w oczach opowiadała nam o historii tego miejsca i cieszyła się, że przywracamy świetność jej rodzinnego gniazda. Czuliśmy, że jest to naszym obowiązkiem i powołaniem.
Zostawiliśmy dom, wygodne życie i przyjaciół w podwarszawskim Zalesiu, stabilną firmę w Warszawie, i wróciliśmy na rodzinne Mazury. Wyrwaliśmy synów od ich kolegów i koleżanek, co kosztowało wiele przepłakanych wieczorów i nieprzespanych nocy. Włożyliśmy w Łękuk oszczędności całego życia; zaciągnęliśmy kredyt, który będą pewnie spłacać jeszcze nasze dzieci, a może i wnuki. Przez kilka lat harowaliśmy od świtu do nocy, z weekendami i świętami włącznie, zaniedbując rodzinę, przyjaciół, własne zdrowie. Wiele razy chcieliśmy się poddać.
Gdy przyjeżdżacie i widzicie pięknie wykończone budynki i uśmiechnięte recepcjonistki, to możecie się tylko domyślać, ile nas to kosztowało. I dobrze. Z każdym zachwyconym Gościem, z każdą powracającą do nas rodziną zapominamy, jak strasznie trudnym wyzwaniem był dla nas ten projekt.